„Broken flowers”, reż. Jim Jarmush, czas 106’, 2005 r.
Broken flowers – wielki mistrz amerykańskiego kina niezależnego, Jim Jarmush, z gracją bawi się filmową materią, jak zawsze przemycając przy okazji kilka uniwersalnych, życiowych prawd. Tym razem reżyser obsadza, w roli starzejącego się podrywacza Dona, jednego ze swoich ulubionych aktorów, Billa Murraya i wysyła go w długą podróż w poszukiwaniu nigdy nie widzianego dziecka oraz jego matki. Wszystko zaczyna się niczym w rasowym kryminale, od anonimowego listu z informacją, że gdzieś tam, w szerokim świecie, na naszego bohatera czeka jego dorosły już syn. Autorką listu jest matka chłopaka, jedna z dawnych kochanek Dona. Pytaniem pozostaje która? Don wyrusza więc w fascynującą podróż, pełną wspomnień, nostalgii ale też wielu zabawnych zdarzeń. Odwiedza cztery amerykańskie miasta, gdzie czekają na niego dawne kobiety jego życia. Jarmush zadbał o doskonałą obsadę – w role potencjalnych matek wcielają się wielkie aktorki światowego kina – Sharon Stone, Jessica Lange, Julie Delpy i Tilda Swinton. Już dla samego obcowania z ich kreacjami warto wybrać się na „Broken flowers”. Poza tym wszyscy fani stylu Jarmusha odnajdą tu to, co lubią, czyli dyskretny humor, niespieszne tempo i inteligentną historię.
