W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Po walce z liderem pozostaje niedosyt

Po walce z liderem pozostaje niedosyt
20.02.201708:17

Lublinianki po dramatycznej końcówce zremisowały z drużyną MTS Kwidzyn 25:25. Mimo dobrego wyniku, po stronie gospodyń pozostaje lekki niedosyt.

Początek spotkania należał do zespołu gości. Zawodniczki MTS-u spokojnie kontrolowały przebieg meczu. Przez dwadzieścia minut bez większego wysiłku utrzymywały dwubramkowe prowadzenie. Oba zespoły popełniały dużo błędów w ofensywie. Dodatkowo, ekipie z Kwidzyna nie pozwalała odskoczyć  Katarzyna Gruszecka, dobrze spisująca się w bramce gospodyń. Sytuacja odwróciła się dopiero w końcówce pierwszej odsłony, kiedy to lublinianki poprawiły skuteczność. Akademiczki najpierw wyrównały, a później tuż przed przerwą szybko rzuciły jeszcze bramki. Do przerwy prowadziły 11:9.

- Trzeba docenić ten jeden punkt, ale myślę, że jak najbardziej należały nam się w tym meczu dwa punkty. Na własne życzenie zabieramy tylko jeden. O ile w obronie walczyłyśmy jak lwice i kilka piłek przechwyciłyśmy, to dalej troszeczkę w ataku zabrakło nam chłodnej głowy – ocenia szczypiornistka MKS-u Jagoda Lasek.

Pierwsze pięć minut drugiej odsłony były zdecydowanie najlepszym momentem w grze lublinianek. Akademiczki imponowały skutecznością i błyskawicznie powiększyły przewagę o cztery bramki. Wtedy wydawało się, że już nic nie przeszkodzi gospodyniom w zdobyciu pełnej puli. Piłkarki z Kwidzyna były kompletnie bezradne wobec defensywy rywalek z Katarzyną Gruszecką między słupkami. Przez cały czas miejscowe nie pozwalały zbliżyć się rywalkom na mniej niż trzy trafienia. Jednak piłkarki MTS-u nie zamierzały łatwo oddać dwóch punktów. Z czasem wyraźnie spadło tempo z jakim atakowały lublinianki. Ich podania stawały się coraz bardziej nerwowe, przez co gubiły piłkę w decydujących momentach. Zmiana w grze gospodyń dała nadzieję zespołowi z Kwidzyna.

- Byłyśmy po 8 godzinach podróży. Nie jest to usprawiedliwienie, ale dało nam się to we znaki. Poza tym, teraz mamy cięższy okres, bo skończyłyśmy ¼ Mistrzostw Polski. W tym spotkaniu miałyśmy straszną skuteczność. W pierwszej połowie straciłyśmy mało bramek, potem już przyszło zmęczenie i dlatego ten mecz tak wyglądał – tłumaczy zawodniczka gości Alicja Pękala.

I właśnie cztery ostatnie minuty były decydujące. Właśnie wtedy nastąpił drugi zwrot akcji w tym meczu. Przy wyniku 19:23 przyjezdne wykorzystały spadek skuteczności akademiczek i odważniej ruszyły do ataku. Zawodniczki AZS UMCS nie potrafiły sobie poradzić z tempem narzuconym nagle przez przeciwniczki. W końcówce lublinianki nie były już tak konsekwentne w obronie i nawet bramkarka nie była w stanie powstrzymać zmasowanych ataków. Szczypiornistki z Kwidzyna podbudowane serią punktową, dodatkowo zaryglowały defensywę. Akademiczki zdołały się przebić tylko dwukrotnie i błyskawicznie roztrwoniły zaliczkę budowaną przez niemal cały mecz. W odpowiedzi zawodniczkom MTS-u Kwidzyn udało się rzucić jeszcze pięć bramek. Ostatecznie MKS zremisował z liderem I ligi MTS-em Kwidzyn 25:25.

- Wiedziałyśmy, że zespół z Kwidzyna jest zespołem biegającym. One grają dobrą kontrę i szybki środek, a my byłyśmy na to przygotowane. Nie wykorzystywałyśmy tego w stu procentach, więc dlatego tak to wyglądało. Trzeba przyznać, że emocje były, ale ten mecz miał taki sam scenariusz jak spotkanie w Kwidzynie. Wypracowałyśmy sobie kilkubramkową przewagę i nie potrafiłyśmy jej utrzymać – mówi opiekun lubelskiej drużyny Izabela Puchacz.

Aktualnie w tabeli I ligi akademiczki zajmują 6. miejsce z 9 punktami na koncie. W następnej kolejce zawodniczki MKS AZS UMCS również u siebie podejmą zespół AZS AWF Warszawa.

 

Żródło: www.azs.umcs.pl