W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Film: Spotkamy się w St. Louis

Film: Spotkamy się w St. Louis
Data rozpoczęcia 2015-12-17
Godzina rozpoczęcia 19:00
Miejsce ul. Judyma 2a, Lublin
Organizator Dzielnicowy Dom Kultury „Węglin”
Kontakt Kurator cyklu – dr hab. Rafał Szczerbakiewicz
Udział Bezpłatny
Kategoria Akcja

Spotkamy się w St. Louis (USA, 1944)

reżyseria – Vincente Minnelli („Pani Bovary”, 49; „Ojciec panny młodej”, 1950; „Amerykanin w Paryżu”, 51; „Wszyscy na scenę”, 53; „Kismet”, 55; „Pasja życia”, 56; „Gigi”, 58)

scenariusz: 4Irving Brecher i Fred F. Finklehoffe wg cyklu opowiadań Sally Benson

obsada: Judy Garland (Esther Smith), Margaret O’Brien(„Tootie” Smith), Mary Astor (Pani Anna Smith), Lucille Bremer (Rose Smith), Leon Ames (Pan Alonzo Smith), Tom Drake (John Truett) i inni.

Film z legendarną sceną świąteczną z legendarną świąteczną piosenką. Stąd oglądamy go w naszym cyklu w grudniu. Film z nostalgią i zadumą kreśli portret broniącej się przed upadkiem rodziny, która z woli apodyktycznego ojca ma przenieść się, w poszukiwaniu lepszych warunków życia, z St. Louis do Nowego Jorku. Pragnienie pozostania w St. Louis, żyjącym przygotowaniami do Wystawy Światowej, jest tak silne, że córki i synowie próbują buntu. Nie od rzeczy jest też fakt, że część z nich osiągnęła już odpowiedni wiek, by wchodzić w związki małżeńskie. Byłby to dobry sposób, by poprawić materialną sytuację rodziny…

Rewelacyjny musical z 1944 roku opowiadający historię czterech sióstr mieszkających w mieście Saint Louis w czasach wystawy światowej z 1904 roku. Scenariusz filmu powstał na podstawie serii opowiadań Sally Benson, publikowanych oryginalnie w magazynie „The New Yorker” i wydanych później w postaci powieści „5135 Kensington”. Reżyser Vincente Minnelli poznał na planie swoją przyszłą żonę – Judy Garland. W filmie Garland wykonuje piosenki „The Trolley Song” oraz „Have Yourself a Merry Little Christmas”, które stały się jej wielkimi przebojami i były powtarzane w dziesiątkach innych wykonań. Film był drugim najbardziej dochodowym filmem w 1944 roku, zaraz po „Idąc moją drogą”. Ścieżkę dźwiękową do filmu zaadaptował Roger Edens, który był również jednym z producentów. Część z utworów pochodzi z okresu wystawy światowej z 1904 roku. Inne zostały stworzone dla filmu.

Film został nominowany do Nagród Akademii Filmowej w kategoriach: najlepsze zdjęcia, najlepsza muzyka, najlepsza oryginalna piosenka filmowa (dla Hugh Martina i Ralpha Blane’a za „The Trolley Song”) oraz najlepszy scenariusz adaptowany. Podczas siedemnastej ceremonii wręczenia Oscarów Margaret O’Brien otrzymała Academy Juvenile Award za występy filmowe w 1944 roku, czyli m.in za „Spotkamy się w St. Louis”. Film został uznany za „znaczący kulturowo” przez Bibliotekę Kongresu Stanów Zjednoczonych i umieszczony w National Film Registry w 1994 roku. W 2005 roku Time.com umieścił film na liście 100 najlepszych filmów ostatnich osiemdziesięciu lat. W 2004 roku American Film Institute umieścił pochodzące z filmu utwory „The Trolley Song” i „Have Yourself a Merry Little Christmas” na liście stu najlepszych piosenek filmowych, odpowiednio na 26. i 76. miejscu; w 2006 roku AFI umieścił Spotkamy się w St. Louis na 10. miejscu zestawienia najlepszych musicali.

AKADEMIA ZAPOMNIANYCH ARCYDZIEŁ FILMOWYCH – KINO MUZYKI

Dlaczego kolejny rok Akademii poświęcamy w całości tematowi muzyki w filmie? Czy nie jest to zbyt wąska nisza kina? Czy nie nazbyt ograniczy to możliwości i wszechstronności naszych pokazów? Niech Państwo nam uwierzą, że będzie SUPER! Bo będzie wręcz przeciwnie! Będziemy oglądać atrakcyjne, różnorodne, wielobarwne dosłownie i emocjonalnie wyjątkowe obrazy. Muzyka jako temat i środek filmowy przeniesie nas w światy dźwięków i barw tak różnorodnych, że zmuszeni będziemy wręcz ograniczać nasze ekranowe żądze zmysłowych doznań. Chrząkać znacząco i tłumaczyć się z uczuciowego zamieszania. I nie będzie nam się chciało wracać do domu po seansie. Uff. Muzyka w filmie nie ustępuje fundamentalnej obrazowości kina. Gdyby został nam tylko obraz i nic by nam w uszach nie grało kino byłoby wyjątkowo kaleką i smutną sztuką. Kino to ruch, ruch obrazów, ale ruch, który musi być jakoś zorganizowany. Jest właściwie tylko muzyczna możliwość tej ekranowej organizacji. W pewnym sensie to taniec obrazów przed naszymi oczyma. Muzyka to ożywiona zmysłowo matematyka. Muzyka jest rytmem i w tym znaczeniu porządkiem opowieści. Jako taka porządkuje nam filmowe kosmosy. Muzyka jest też czasowym aspektem filmowości. Organizuje nam harmonogramy ekranowych podróży. Muzyka jest w końcu kompasem naszych emocji. Dzięki niej nigdy nie gubimy się w powikłaniach filmowych doświadczeń.

Muzyczna refleksja kina ma swoje rozliczne i niejednoznaczne oblicza. Spróbujemy się przyjrzeć wyjątkowym filmowym przykładom problematyzacji tego tematu i formy zarazem. Kino muzyczne z koronnym gatunkiem musicalu filmowego będzie tutaj tylko punktem wyjściowym dla naszych filmowo-muzycznych spotkań. Będzie to spotkanie z niewinnością filmowych opowieści. Kino muzyczne będzie też możliwością spotkania z piosenką, historią gatunków muzycznych i przemian muzycznej ekspresji na ekranie. A przecież zupełnie osobnym tematem będzie muzyka filmowa jako wyjątkowo sugestywny środek ekspresji w kinie pozornie nie-muzycznym. A jeszcze innym – będzie muzyka sama w sobie jako temat i bohater filmowej opowieści. No i może w końcu – zastanowimy się nad immanencją muzyki w kinie, nad takimi realizacjami kiedy wydaje nam się, że jej w ogóle nie ma, nic nie słyszymy, a tymczasem nasz odbiór filmu jest całkowicie zdeterminowany i podporządkowany sile muzycznej sugestii i ideologii. „Zagraj to jeszcze raz Sam!”

CreArt. Sieć miast na rzecz twórczości artystycznej