W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Spotkanie "Wszyscy możemy być wolontariuszami"

Spotkanie "Wszyscy możemy być wolontariuszami"
Data rozpoczęcia 2011-06-28
Godzina rozpoczęcia 18:00
Miejsce Dom Kultury LSM, K. Wallenroda 4a
Kategoria Spotkania

Wszyscy możemy być wolontariuszami... podobnie jak była mieszkanka LSM Eugenia Niemotko-Ratkowiak (1924 -2010). Film i garść wspomnień zaprezentuje dr Waldemar Niemotko.

Eugenia Niemotko urodziła się w dniu 24 września 1924 r. w Zamościu, gdzie rok wcześniej wzięli ślub jej rodzice: Jan Niemotko i Wanda Pęczalska. Po kilku latach przeniosła się wraz z nimi do Garwolina, a później do Lublina. Zamieszkując przy ulicy Króla Leszczyńskiego, a następnie przy ulicy Czechowskiej, uczęszczała do Szkoły Powszechnej przy ulicy Długosza. Jej pierwszą, jeszcze przedwojenną sympatią był Jurek Lewiński, którego nazwisko (z oznaczeniem wieku 21 lat) znalazło się na pomniku ofiar terroru, którego dopuścili się Niemcy na Zamku Lubelskim w dniu 22 lipca 1944 r. Tymczasem kilkunastoletnia Genia, zwana popularnie Dzidką, uczęszczała do prywatnego Gimnazjum imienia Wacławy Arcisz przy ulicy Kapucyńskiej.
W obliczu nadciągającej zawieruchy wojennej włączyła się do obywatelskiej służby porządkowej. Podczas niemieckiej okupacji była uczennicą w prywatnej Szkole Handlowej, a następnie pracowała jako ekspedientka w sklepie spożywczym, pomagając w utrzymywaniu rodziny, w tym młodszego o osiem lat brata. Po wojnie ukończyła studia historyczne na KUL-u, pisząc pracę magisterską pod kierunkiem prof. Henryka Zinsa na temat hołdu pruskiego. Okres stalinowskiej ateizacji wykluczał możliwość wykonywania zawodu nauczycielskiego. Podjęła więc zatrudnienie w Urzędzie Skarbowym, a następnie wykonywała pracę księgowej w Przedsiębiorstwie Instalacji Przemysłowych w Lublinie. Późno wyszła za mąż za Władysława Ratkowiaka i po kilkunastu latach owdowiała. W miejscu zamieszkania dała się poznać z uczynności. Brała czynny udział w życiu parafialnym i świadczyła uczynki miłosierdzia. Miała zamiłowanie do uprawiania turystyki (Roztocze, spływ kajakowy rzeką Drwęcą, Węgry, Bułgaria, Jugosławia). Chętnie brała udział w pielgrzymkach. Interesowała się alternatywną medycyną i ziołolecznictwem. Wykazywała zamiłowanie do gotowania, przyrządzania zapraw warzywnych i owocowych oraz robienia na drutach. Żyjąc przez wiele lat samotnie, układała swój porządek dnia niemal w myśl klauzurowego rygoru, w czym zajmowało poczesne miejsce uczestniczenie w porannej Mszy świętej. Popierała finansowo katolickie media. Lubiła dużo czytać. W swym skromnym mieszkaniu gromadziła z zapałem książki i czasopisma o charakterze chrześcijańsko-społecznym. Zaprzyjaźniona sąsiadka wpisała się do księgi kondolencyjnej słowami: „Bardzo mi brakuje jej rad, przekazywała mi różne modlitwy, niektóre odmawiam codziennie, za co jestem jej wdzięczna. Będę ją pamiętać do końca swojego życia”. Ksiądz z macierzystej parafii św. Józefa napisał: „Dzięki takim osobom jak Ona świat, Polska w tym nasza parafia, stawała się lepsza. Będzie Jej nam tu na ziemi brakować, ale radością napawa fakt, że w Ziemi Obiecanej będziemy mieli Wspaniałą Orędowniczkę”. W nagłówku przytoczył cytat z Ewangelii: „Błogosławieni cisi, albowiem oni Ziemię posiądą”.

Powiązane:

Dom Kultury LSM

CreArt. Sieć miast na rzecz twórczości artystycznej