W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Spotkanie z psychologiem i terapeutą Anną Marciniak

Spotkanie z psychologiem i terapeutą Anną Marciniak
Data rozpoczęcia 2015-10-21
Godzina rozpoczęcia 18:00
Miejsce Dom Kultury LSM, K. Wallenroda 4a
Udział Bezpłatny
Kategoria Akcja

Jeśli bliska Ci osoba zaczyna wypominać, co dla Ciebie zrobiła, to wiedz, że coś się dzieje. To jest zazwyczaj początek końca, który może ciągnąć się nawet latami. Dzień, w którym zaczynacie się licytować, kto zrobił więcej dla drugiej osoby, to początek wojny domowej, w której ofiarami są wszyscy. Nie jest niczym złym upominać się o swoje w związku. Nawet marudzić, że druga osoba nas nie docenia, albo że nas zaniedbuje. Znaczenie ma, w jaki sposób zaczniemy prezentować swoje „zarzuty”. Metoda „ja dla Ciebie to i tamto…” najczęściej wywołuje odwrotny skutek od zamierzonego. Bo jeśli robisz te rzeczy, bo kogoś kochasz, to po co to wypominasz? Poza tym zazwyczaj druga strona ma podobne uwagi, każdy dla każdego zrobił nie wiadomo ile, a i tak nikt tego nie widzi.

Źródło problemu jest zazwyczaj inne. Czasem jest tak, że to, co robimy dla bliskiej osoby, nie budzi jej entuzjazmu nie dlatego, że ma nas gdzieś, tylko dlatego, że tego nie potrzebuje. Np. kiedy ktoś zacząłby dla mnie prasować, to uznałabym za miłe, ale nie byłoby to dla mnie nic wyjątkowego. Po prostu fajnie, że to robi, ale nie przypisywałabym temu szczególnej wagi. Natomiast inny człowiek mógłby się tym cieszyć i doceniać /podobnie z gotowaniem, sprzątaniem itp./. Jaki z tego wniosek: uszczęśliwianie innej osoby z własnego punktu widzenia skazane jest na niewdzięczność.



„Nie ma miłości bez zazdrości”



Mało kto zastanawia się nad tym, że zazdrość to zakamuflowana nieufność. Jej przejawem jest chęć kontrolowania nawet wtedy, gdy nie ma powodów do obaw. Kontrolowanie korespondencji, telefonu, podpytywanie znajomych, prowokacje na portalach społecznościowych, zakładanie podsłuchów, kamer itp. to zachowania nie tylko zakochanych par, ale na przykład rodziców dorosłych dzieci. Bo co w tym złego, jeśli ktoś jest w porządku i nie kłamie? Niestety, ci, którzy nie kłamią, też dostają szału, kiedy odkryją, że są kontrolowani. Potem następują kolejne przeprosiny i obietnice. Dziwne, jak wiele razy dajemy się wciągnąć w pułapkę przemiany. Dajemy partnerowi pozwolenie na zniszczenie tego, co jest nasze, dlatego, że jemu się to nie podoba. Działamy w ten sposób wbrew sobie i tylko po to, żeby dogodzić drugiej osobie.



Dlaczego tkwimy w toksycznych relacjach?



To pytanie zadaje sobie każdy. Trudno to zrozumieć, gdy się tego nie przeżyło. Przede wszystkim tkwimy w nich, bo nie potrafimy z niech uciec. Myśl, że druga (wyniszczająca nas) połówka mogłaby oddalić się na zawsze, doprowadza do panicznego kołatania serca.

Zdarza się, że gdy dochodzimy do granic wytrzymałości – rozstajemy się. Niestety, kiedy skruszony wraca z walizkami, obiecuje poprawę błagając o wybaczenie – ulegamy.

W toksycznym związku niszcząca jest świadomość silnego uczucia i skrajnych emocji. Bliski nam człowiek sam przyznaje, że nas nienawidzi, jednak jednocześnie obojgu wydaje się, że kochają się nad życie, a to, że tkwią w tym piekle uczuć, wynika z ich wyjątkowej i nierozerwalnej więzi.

Gdy ktoś mówi Ci, że nie wie, czy Cię nadal kocha, jednak nie potrafi bez Ciebie żyć, odczuwasz silne poczucie winy. W końcu ktoś, kto jest całym naszym życiem, jest przez nas nieszczęśliwy. Z tego właśnie powodu brniemy w to dalej, chcąc zmienić brutalną rzeczywistość.

Powiązane:

Dom Kultury LSM

CreArt. Sieć miast na rzecz twórczości artystycznej