W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Historia lubelskiego sportu: Pierwszy sezon Motoru Lublin w ekstraklasie

Historia lubelskiego sportu: Pierwszy sezon Motoru Lublin w ekstraklasie
16.07.2020

Zapraszamy do poznawania ciekawej historii lubelskiego sportu. Archiwalne materiały, bezcenne wspomnienia i zdjęcia można znaleźć na stronie: kronikasportu.lublin.eu oraz profilu fb. Dzisiaj zapraszamy do lektury wywiadu z Bronisławem Waligórą, trenerem Motoru w sezonie 1980/1981. Wywiad ukazał się na łamach gazety „Sztandar Ludu”.

Pierwszą część rozgrywek w debiutanckim dla Motoru Lublin sezonie gry o Mistrzostwo Polski klub zakończył na dwunastym miejscu w tabeli. Pozycję lidera zajmował Widzew Łódź, przed Legią Warszawa i Szombierkami Bytom. Tabelę zamykała Odra Opole za Górnikiem Zabrze i Lechem Poznań.

Andrzej Wawrzycki: Proszę na początek o ocenę rundy jako całości, pod kątem ilości zdobytych punktów i przedsezonowych założeń w tym względzie.

Bronisław Waligóra: Układ terminarza i znajomość przeciwników pozwalały mi zakładać zdobycie jesienią 14 punktów, co powinny było plasować nas w przedziale 8 – 12 miejsce. Po 9 meczach, będąc rewelacją sezonu wydawało się, że plan ten nawet przekroczymy. Od meczu z Zawiszą zaczęła się jednak czarna seria. Trudno więc być zadowolonym. Zbyt wiele było potknięć z którymi nie mogę się zgodzić.

Andrzej Wawrzycki: Proszę o wypunktowanie i krótkie skomentowanie najważniejszych przyczyn tak gwałtownego przerwania pomyślnej passy pierwszych dziesięciu spotkań, co jak wiadomo, pociągnęło za sobą pięć kolejnych porażek w ostatnich meczach. 

Bronisław Waligóra: Po pierwsze. Zbyt małe jeszcze umiejętności techniczne i taktyczne w porównaniu z wieloma ligowymi rywalami. Swobodne i skuteczne operowanie piłką w trudnych warunkach terenowych, przegląd sytuacji na boisku, szybka jeśli zachodzi potrzeba zmiany taktyki gry, opanowanie środka pola – tymi atutami sporo drużyn nas wyraźnie przewyższało. W sposób wręcz drastyczny wykazywały to mecze z Legią i Wisłą, w których doświadczeni rywale bezlitośnie obnażyli i wykorzystali wszystkie nasze błędy.
Po drugie. Słaba organizacja gry obronnej. Błędy w asekuracji i ubezpieczaniu pozostałej trójki obrońców przez cofniętego stopera Chaberka, nieumiejętnie skracanie przez niego pola gry, wreszcie – często brak pomocy obrońcom ze strony zawodników drugiej linii – to główne mankamenty pod tym względem.
Po trzecie. Stała postawa w ostatnich meczach rutynowanego bramkarza Kalinowskiego. Od spotkania z Zawiszą w czterech kolejnych meczach przepuścił kilka łatwych bramek, które przesądziły o naszych przegranych, szczególnie z Zawiszą i Bałtykiem. A słaby, niepewny bramkarza, to przecież nerwowa również gra całej defensywy.
Po czwarte. Brak lidera w naszym zespole. Zawodnika, który potrafiłby pokierować kolegami. w najtrudniejszych momentach wziąć ciężar gry na swoje barki. Do momentu kontuzji w meczu z Legią rolę tę do pewnego stopnia spełniał Mącik, później zastąpił go Walczak, ale jest on na to jeszcze za mało doświadczony.
Po piąte. Brak należytej siły uderzeniowej pierwszej linii. Lorenc i Przybyła to stanowczo za mało. Brak w tej linii trzeciego pełnowartościowego zawodnika, brak dublerów. Przy szybkim, potrafiącym na siebie ściągnąć obrońców Lorencu – w początkowym okresie sezonu Przybyła strzelał bramki prawie w każdym meczu. Kontuzja Lorenca w meczu. Kontuzja Lorenca w meczu z Legią automatycznie obniżyła znaczenie wartości Przybyły i sprowadziła prawie do zera skuteczność całej formacji.
Po szóste. Przystąpiliśmy do rozgrywek bardzo skoncentrowani. Seria sukcesów, często ręcz niespodziewanych, wyraźnie zdekoncentrowała zespół. Chłopcy poczuli się zbyt pewni siebie, później sami to zresztą przyznali.
Po siódme. Dwie lubelskie wysokie porażki, szczególnie pierwsza z Legią, zupełnie wytrąciły z równowagi zbyt pewny siebie zespół. To był prawdziwy kubeł lodowate wody wylany na rozgrzane sukcesami głowy. Na to nie byli przygotowani. Uraz psychiczny pozostał. Pogłębiły go następne mecze w których mimo ambitnej postawy i walki do upadłego – własna indolencja strzałowa z jednej strony i utrata „głupich” bramek z drugiej – mogły załamać zupełnie. Tak było w meczach z Bałtykiem, Wisłą i Ruchem.

Andrzej Wawrzycki: Czy zechciałby Pan dokonać indywidualnej oceny poszczególnych zawodników, względnie całych formacji – pod kątem ich perspektyw rozwojowych? 

Bronisław Waligóra: Indywidualnej nie, to są raczej nasze wewnętrzne sprawy, których nie wynosimy na zewnątrz, choć we własnym gronie nie taimy, mówiąc i stawiając problemy z tym związane bardzo szczerze. Co do formacji, to nie ulega wątpliwości, że newralgicznym punktem, problemem do rozwiązania od zaraz jest pozycja bramkarze. Obrona – popełniająca w prawdzie jeszcze sporo błędów – nie wymaga jednak, przynajmniej na dziś, uzupełnień. W drugiej linii brak nadal zdecydowanego lidera zespołu. O ataku już mówiłem. To nasza prawdziwa pięta achillesowa.

Andrzej Wawrzycki: Skąd takie wahania formy u bramkarza Kalinowskiego, a także Walczaka, Chaberka..?

Bronisław Waligóra: Kalinowskiego – pracującego na treningach równie intensywnie co pozostali – gubi zbytnia pewność siebie. Ten ligowy rutyniarz po prostu zbyt często lekceważy wiele łatwych na pozór piłek. Począwszy od meczu z Zawiszą obserwuje u niego wyraźny spadek formy. Walczak dołączył do nas zbyt późno, bo dopiero przy końcu lipca, mając w dodatku spore zaległości treningowe. Chęci do gry mu nie brakuje, debiut miał więc udany, ale wspomniane zaległości treningowe musiały w końcu dać znać o sobie. W dodatku powołany do drugiej reprezentacji Polski, w tym fatalnym dla nas końcowym okresie rundy rozegrał w drużynie narodowej dwa mecze, co spotęgowało jeszcze jego niedyspozycje. To jednak utalentowany, ambitny zawodnik i po solidne przepracowanej zimie, będzie na pewno bardziej pożyteczny dla zespołu. O Chaberku już wspomniałem, na tej odpowiedzialnej pozycji brak mu po prostu doświadczenia w walce z ligowymi rutyniarzami (...).

To tylko fragment wywiadu, z dalszą jego częścią można zapoznać się na stronie: kronikasportu.lublin.eu.

źródło: kronikasportu.lublin.eu

 

WYDARZENIA POLECANE