„Creed: Narodziny legendy”, reż. Ryan Coogler, czas 133’, 2015 r.
Rocky Balboa to jeden z najważniejszych bohaterów w historii kina oraz szczytowe osiągnięcie w karierze Sylvestra Stallone’a. Nie sposób jednak nie zgodzić się z faktem, iż najlepsze odsłony tego kultowego cyklu powstały jeszcze w latach 70. i 80. minionego stulecia. Dlatego świat filmowy z dużą rezerwą przyjął informację o kontynuacji sagi o słynnym bokserze z Filadelfii. Tym razem miał być to spin off, w którym stary, zmęczony życiem Rocky zaczyna pomagać młodemu, utalentowanemu pięściarzowi. Młodym bokserem okazuje się Adonis Creed, syn wielkiego rywala, a z czasem przyjaciela Rocky'ego – Apollo Creeda. Jak się szybko okazało, obawy widzów i krytyków były w tym przypadku zupełnie niepotrzebne, a sam film to prawdopodobnie najlepsza odsłona serii od czasu oryginalnego filmu z 1976 roku. Składa się na to zarówno sprawna reżyseria, dobry, wiarygodny scenariusz, jak i kreacje aktorskie Michaela B. Jordana i znakomitego, nagrodzonego Złotym Globem Stallone’a.
