W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

III Runda Pucharu EHF - MKS Selgros minimalnie przegrywa w Danii

III Runda Pucharu EHF - MKS Selgros minimalnie przegrywa w Danii
14.11.2016

MKS Selgros Lublin ma do odrobienia tylko jedną bramkę w rewanżowym meczu III rundy Pucharu EHF z HK Randers. Dunki minimalnie pokonały u siebie mistrzynie Polski 28:27.

Arena Randers dobrze kojarzyła się przynajmniej części naszych zawodniczek. To właśnie tam 8 lutego 2015 MKS Selgros pokonał równie wysoko jak niespodziewanie gospodynie rywalizacji, a najskuteczniejszą zawodniczką na parkiecie była Jessica Quintino. Przypomnijmy, że chodzi o spotkanie w 1/16 Pucharu EHF i triumf Polek w stosunku 27:18.

Ponad półtora roku później Brazylijka znów pojawiła się w reprezentacyjnym obiekcie 60-tysięcznego miasta w Danii, ale tym razem jedynie w roli kibicki. Dziś Jessi występuje bowiem w barwach Odense, natomiast jej byłe klubowe koleżanki po raz czwarty w historii przystąpiły do pucharowego dwumeczu z Randers HK. Dunki, przystępując do tego meczu, były na ósmym miejscu w ligowej tabeli, zdobywszy 6 punktów w 9 rozegranych kolejkach. W Randers niedawno wygrała zresztą nowa drużyna Jessiki Quintino, zajmująca wysoką, bo trzecią lokatę w mistrzostwach kraju. Spotkanie w Danii było pucharowym debiutem dla kilku nowych postaci lubelskiej drużyny, warto też nadmienić, że trener Neven Hrupec miał do dyspozycji wszystkie podopieczne poza kontuzjowanymi Iwoną Niedźwiedź, Aleksandrą Uzar i chorą Sylwią Matuszczyk.

Mecz nie spotkał się z dużym zainteresowaniem widzów, których było około pół tysiąca. Potyczkę od ataku zaczął MKS Selgros (wyjściowa siódemka Gawlik – Rola, Mihdaliova, Gęga, Drabik, Bożović, Kowalska). Już w pierwszej akcji ucierpiała Agnieszka Kowalska, która musiała opuścić parkiet. Wynik spotkania otworzyła w trzeciej minucie Ivana Bożović, a w identyczny sposób na 0:2 podwyższyła Marta Gęga. W obu przypadkach można było mieć uwagi do postawy bramkarki Cecilie Greve. Miejscowe momentalnie wyrównały, wykorzystując dość niefrasobliwą grę w obronie naszej drużyny. W początkowym fragmencie zawodów obie strony popełniły kilka niewymuszonych błędów. W 8. minucie po trzecim już trafieniu Bożović Lublin wrócił na +2. Było bowiem 3:5.

Niedługo później piłkarka z Czarnogóry skutecznie dobiła swój źle wykonany rzut karny. W polskim zespole dobrze wyglądała szczególnie współpraca drugiej linii z kołową Joanną Drabik, a że Weronika Gawlik zaczęła bronić jak w transie pojawiła się okazja do zwiększenia prowadzenia. W 13. minucie piekielny pocisk aktywnej Gęgi zmienił wynik meczu na 4:8. Gdy na 4:9 podwyższyła Bożović wydawało się, że tylko kwestią sekund jest wzięcie czasu przez trenera Dunek. Tymczasem Ryan Zinglersen pozostał niewzruszony, a jego piłkarki zdołały szybko odrobić dwa oczka. Dopiero przy stanie 6:10 po efektownym golu Alesii Mihdaliovej duński szkoleniowiec położył zieloną kartkę na stoliku sędziowskim.

Lubliniankom czasem brakowało wyrachowania, bo sportowo prezentowały się lepiej od rywalek. Niedługo po upływie pierwszego kwadransa na boisko wróciła Agnieszka Kowalska, a przy grze w osłabieniu o czas poprosił Neven Hrupec. Lewoskrzydłowa Selgrosu przegrała niestety pojedynek z rezerwową w sobotę Jovaną Risović, ale od straty gola uratowała nas dobrze dysponowana Gawlik. W 21.minucie karnego nie wykorzystała Gęga i znów tylko ekwilibrystyczna parada pani kapitan wybawiła lublinianki z ogromnych opresji. Gorszy okres w ataku przerwała na szczęście Drabik, która gdy dostawała dobrą piłkę była po prostu nie do zatrzymania. W 25. minucie przewaga przyjezdnych stopniała do dwóch oczek. Znakomitą partię rozgrywała dynamiczna Mie Hojlund, świetnie wbiegając ze środka na szósty metr. Lubliniankom trudniej się grało bez wykluczonej Marty Gęgi i po raz kolejny trzeba napisać, że tylko kapitalna postawa Gawlik sprawiała, że Randers nie doprowadził do wyrównania. W ostatniej minucie przed zmianą stron wspaniałego gola lewą ręką rzuciła Drabik, a wynik na 12:14 wypolerowała jeszcze Clara Monti Danielsson.

Pierwsza akcja po przerwie przyniosła nieskuteczny rzut gospodyń. W rewanżu podobnie nieudaną akcję zaprezentowała Ivana Bożović. Wynik zmienił się dopiero w 35.minucie i niestety stało się tak za sprawą bramki Randers. Aleksandra Januchta nie miała szans przy karnym Norweżki Mari Molid, co oznaczało trafienie kontaktowe dla Dunek. Przez jakiś czas jak tylko lublinianki odskakiwały na +2, miejscowe potrafiły odgryźć się skuteczną akcją. W połowie trzeciego kwadransa drugą karę dwóch minut ujrzała Gęga. Trener Hrupec wycofał bramkarkę i wprowadził w jej miejsce Kamilę Skrzyniarz.

O dużej niemocy w ataku MKS Selgros wiele mówiła sytuacja z 40 minuty, gdy Risović odbiła kolejno rzuty Bożović i Małgorzaty Roli. Chwilę później Molid pokonała z linii 7 metra Gawlik i zrobiło się 16:16. Nawet bezbłędna wcześniej Drabik przegrała starcie oko w oko z serbską golkiperką Dunek. Na domiar złego przy stanie 17:17 karnego nie wykorzystała Katarzyna Kozimur, która prawie złamała poprzeczkę bramki Greve. Do kolejnego rzutu z linii 7 metra podeszła Bożović i po raz drugi skutecznie dobiła swój nieudany rzut. Był to już czwarty niewykorzystany karny przez lubelską drużynę. Podenerwowany trener Hrupec wezwał zespół na rozmowę.

O obliczu zespołu gospodyń decydowała głównie środkowa Hojlund, napędzająca wszystkie ataki Randers. Prowadzenie zaczęło przechodzić z rąk do rąk, a że weszliśmy w decydującą fazę zawodów, robiło się coraz głośniej i ciekawiej. Podobać się mogła szczególnie doświadczona prawoskrzydłowa Gitte Andersen, trafiająca nawet z bardzo trudnych pozycji.

W 51.minucie Gęga zaprezentowała swój firmowy karny, rzucając szybciej niż bramkarka zdołała podjąć reakcję. Najważniejsze, że piłka wpadła do siatki, a wynik cały czas oscylował wokół remisu. Niedługo potem Januchta zastąpiła między słupkami Gawlik. Stan taki przerwała wspomniana już Andersen, która w 55.minucie efektownie trafiła na 25:23. Małgorzata Rola, która wróciła na parkiet w końcówce meczu, popisała się ładnym trafieniem z koła, ale niedługo potem to gospodynie były na +2, bo skuteczną przerzutką w kontrze popisała się Andersen.

Przy stanie 27:26 na 120 sekund przed końcową syreną o ostatni time-out poprosił szkoleniowiec gospodyń. Po błędzie technicznym szansę na remis wykorzystała Drabik i tak zaczęła się ostatnia minuta rywalizacji. Randers po sprytnej akcji Martine Moen wywalczył rzut karny. Mari Molid trafiła na 28:27, ale przyjezdne miały jeszcze 28 sekund akcji. Niestety, błąd podania zadecydował o tym, że desperacki już rzut Bożović nie mógł trafić do siatki rywalek. Po emocjonującym meczu minimalne zwycięstwo zanotowały miejscowe, lecz to nie one będą faworytkami rewanżu w hali Globus.

Randers HK - MKS Selgros Lublin 28:27 (12:14)
Randers HK: Risović, Greve - Andersen 6, Dragenberg, Fisker, Gulmark 2, Gustin, Heindahl 2, Hojlund 5, Larsen Degn 4, Moen 1, Molid 5, Monti Danielsson 2, Nielsen Filtenborg, Vestergaard 1.
Karne: 4/4.
Kary: 6 min. (Molid - 2 min., Monti Danielsson - 2 min., Moen - 2 min.)
MKS Selgros Lublin: Gawlik, Januchta - Bozović 9, Charzyńska, Drabik 5, Gęga 6, Kowalska 1, Kozimur 1, Migdaliowa 3, Nocuń 1, Repelewska, Rola 1, Rosiak, Skrzyniarz.
Karne: 3/7.
Kary: 10 min. (Rola - 2 min., Chrzyńska - 2 min., Skrzyniarz - 2 min., Gęga - 4 min.)
Sędziowali: Carlos Luque Cabrejas i Ignacio Pascual Sanchez z Hiszpanii.

źródło: Michał Pomorski www.mks.lublin.pl