W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Prezydent Adam Wasilewski w wywiadzie dla Kuriera Lubelskiego

Prezydent Adam Wasilewski w wywiadzie dla Kuriera Lubelskiego
07.05.200912:23


Prezydent Adam Wasilewski: "Mam nadzieję, że radni niezależnie od tego, czy udzielili mi poparcia, czy nie, będą wspierać dobre dla Lublina rozwiązania, które będę im proponował".


Poniższy wywiad opublikowany został w dzienniku "Polska Kurier Lubelski" 7 maja 2009 r.


Podniósł się Pan po klęsce, jaką było nieudzielenie przez radnych absolutorium za 2008 r.?

Nie miałem się z czego podnosić. Nie upadłem.

Naprawdę?

Byłem zaskoczony - przyznaję - że PiS zarządził dyscyplinę klubową, aby nie udzielić mi absolutorium. To była czysto polityczna demonstracja. Chodziło o wybory do Europarlamentu. Zresztą nie tylko, w ostatnich tygodniach bardzo zaostrzyła się walka między PiS i PO i wszystko wskazuje, że obecnie front tej batalii przebiega przez Lublin.

Dlaczego?

Bo głównym, jednym z ważniejszych uczestników tego sporu jest poseł Janusz Palikot. Szczególnie po kilku jego happeningach wymierzonych w PiS.

Jak zamierza Pan teraz rządzić Lublinem? Sytuacja jest więcej niż trudna: przede wszystkim nie ma Pan większościowego poparcia w Radzie Miasta.

Jak rządzić? Normalnie. Mam nadzieję, że radni niezależnie od tego, czy udzielili mi poparcia, czy nie będą wspierać dobre dla Lublina rozwiązania, które będę im proponował.

Bez poparcia PiS to niewykonalne, bo klub rajców tej partii dysponuje absolutną większością głosów. Możliwa jest dalsza współpraca z tym ugrupowaniem?

Koalicji między PiS a PO nie ma od dawna, POPiS został unicestwiony w samorządzie województwa po ostatnich wyborach parlamentarnych. W Radzie Miasta pozostała współpraca, rodzaj kohabitacji, co udało się tylko dzięki uchronieniu ratusza przed wpływami "wielkiej polityki".

Będą, a może już się zaczęły rozmowy z PiS na temat nowej formuły współpracy?

Chcę rozmawiać i rozmawiam ze wszystkimi. Z PiS-em oczywiście też, choć zakładam, że będą to rozmowy z radnymi, a nie z ugrupowaniem en bloc.

Poseł Palikot "podpowiada" jak, jego zdaniem, powinien wyglądać scenariusz Pana działań: zerwać wszelką współpracę z PiS, wyrzucić z pracy Pawła Fijałkowskiego - Pana zastępcę z nadania PiS, pozbawić stanowisk w ratuszowych agendach ludzi związanych z PiS. Skorzysta Pan z tej sugestii?

Słucham posła Palikota z wielką uwagą, podobnie jak i innych polityków, ale decyzje podejmuję sam. Pamiętajmy, że gdyby nie dyscyplina, to część klubu PiS mogłaby zagłosować inaczej, jestem o tym wręcz przekonany. Tymczasem doszło do jawnej demonstracji politycznej. Taki krok niesie ze sobą określone konsekwencje, m.in. wyprowadzenie z rad nadzorczych spółek komunalnych oraz z ratusza osób związanych z PiS.

Zatem "czystka". Kiedy stracą pracę?

Nie powiedziałem, że zostaną zwolnieni. Nie podjąłem jeszcze takiej decyzji. Z Pawłem Fijałkowskim muszę porozmawiać, ale zrobię to dopiero po jego powrocie ze zwolnienia lekarskiego.

Dojdzie do referendum za odwołaniem Pana ze stanowiska?

55 procent Rady Miasta głosowało przeciwko absolutorium; jeśli powiedzieli A, to zapewne będą chcieli też powiedzieć B, czyli zagłosują za referendum - i nic do tego nie ma moje chcenie czy nie. Sam natomiast nic nie mam przeciwko referendum. Niech lublinianie rozstrzygną.

Jaki może być wynik? Powinien Pan już zacząć się pakować i przymierzać do opuszczenia gabinetu?

(śmiech). Takie dywagacje, to obecnie wróżenie z fusów. Jeśli mieszkańcy poprą moje odwołanie, to z pokorą przyjmę ten wybór lublinian, choć do końca nie wierzę w taki scenariusz.


Artur Jurkowski, Kurier Lubelski, 7 maja 2009 r.