W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Prezydent Wasilewski rozmawia z dziennikarzami Gazety

Prezydent Wasilewski rozmawia z dziennikarzami Gazety
08.05.200909:20

Zachęcamy do zapoznania się z wywiadem przeprowadzonym z prezydentem Adamem Wasilewskim przez Gazetę Wyborczą Lublin (9 maja 2009 r.)

Karol Adamaszek, Marcin Bielesz: Jak pan ostatnio sypia?

Adam Wasilewski, prezydent Lublina: - Dziękuję, teraz sypiam bardzo dobrze. Trochę mnie to dziwi, bo przez pierwszy rok sprawowania urzędu miałem spore kłopoty ze snem. Była moc problemów do ogarnięcia, a początkowo nie miałem przecież zastępców.

Mamy wrażenie, że podczas ostatniej sesji rady miasta po raz pierwszy pokazał się pan jako polityk z krwi i kości. Przyszedł pan na klub PiS i zagroził: albo absolutorium albo stołki.

- Tak, byłem zdecydowany. To nie były żadne groźby, tylko perswazja o rozsądek przy głosowaniu. Przyznaję, że chodziło mi również o to, aby nie wprowadzać dyscypliny klubowej, którą w tym wypadku odebrałem jako polityczną demonstrację.

Zdymisjonuje pan swojego zastępcę z PiS Pawła Fijałkowskiego?

- Oczywiście, że o tym myślałem. Porozmawiam z nim, gdy wróci ze zwolnienia. O mojej decyzji na pewno nie dowie się z gazet, bo byłoby to nieeleganckie.

Nieuchwalenie absolutorium to pana porażka?

- Każde niewykonanie zadań, które się planuje jest porażką. Ponieważ jestem za budżet odpowiedzialny, to moja porażka. Ale nikt nie mówi o tym, że wykonanie budżetu w Lublinie jest na poziomie Wrocławia i Rzeszowa. U nas jest to 79,7 proc., a w Rzeszowie 80,2 proc. Wypadamy też lepiej niż Szczecin, a mimo tego w tamtych miastach prezydenci otrzymali absolutorium.

Prezydent Łodzi, najgorzej ocieniany przez mieszkańców w sondażu "Gazety" wykonał budżet inwestycyjny na poziomie 94 proc., a i tak mu się dostało, że nie w 100 procentach.

- Nie twierdzę, że nasz budżet jest wykonany bardzo dobrze. Trzeba pamiętać, że budżet na inwestycje w ciągu roku zwiększyliśmy o ponad 60 mln zł do 380 mln zł, a większość miast w trakcie roku zmniejsza budżet. Powiedziałem też publicznie, że nie będę przesuwał pieniędzy na działania najłatwiejsze do sfinansowania jak np. na zakup okien do szkół. Będziemy finansować te najbardziej trudne inwestycje nawet kosztem popularności.

Pana ratusz trawi jednak choroba przesunięć. Przesuwacie funduszy na jedną dużą inwestycją, tak jak przedłużenie ul. Jana Pawła II do al. Kraśnickiej, kosztem wielu innych mniejszych budów. Tak w tym roku ma być z ul. Narutowicza i skrzyżowaniem 3 Maja z ul. Radziwiłłowską. Pieniądze pójdą na przedłużenie ul. Krańcowej.

- Nie, to nie to samo co w zeszłym roku. Nie mamy środków na niezbędny wkład, aby skończyć planowaną już od czterech lat Krańcową, a z drugiej strony mamy szanse, aby odzyskać te pieniądze. One wrócą jeszcze w tym roku. Będą więc fundusze na 3 Maja. Prace zaczną się jesienią. Byłoby dużym błędem nie skorzystać z takiej możliwości.

Poseł Palikot apelował do pana o dymisję wiceprezydenta Stanisława Fica, który nie radzi się z miejskimi inwestycjami. Przeszło to bez echa.

- W podległych Ficowi wydziałach (inwestycji oraz dróg i mostów) budżet inwestycyjny wykonano na poziomie 90 i 96 procent.

Skąd więc takie nieprzychylne opinie wobec niego, ze strony Palikota i radnych?

- Nie tylko wśród wymienionych przez panów środowisk, dodam, że nie jest też popularny w środowiskach biznesowych, czy wśród deweloperów.

Mylą się w ocenie?

- Mają swoje interesy. Założyłem sobie, że za mojej kadencji wszyscy inwestorzy muszą być traktowani równo. Musi być przestrzegane prawo. Nakazałem to Ficowi i on to robi.

Poza tym ma wiele odziedziczonych po poprzedniej ekipie problemów jak choćby te z planami zagospodarowania przestrzennego, z geodezją czy z ochroną środowiska.

Ostatnio dyrektor Regionalnej Izby Gospodarczej wskazywał, że Lublin traci, bo nie ma równych dróg wjazdowych.

- Pan dyrektor twierdzi, że nie przyjeżdżają tu inwestorzy, bo droga w stronę Kraśnika [al. Kraśnicka - red.] nie jest wyremontowana. Ja pytam: czy to ma decydujący wpływ na ich chęć zainwestowania w naszym mieście?

Myślimy, że ma i to duży.

- Panowie uważają, że jak ktoś pompuje 100 mln zł w nowy zakład to się będzie sugerował, że pół kilometra drogi jest nierówne?! Sytuacja w Lublinie nie jest gorsza niż w innych miastach. Ale to się zmienia i tych remontów będzie więcej.

Jaki interes ma Palikot w krytykowaniu Fica?

- Palikot nie ma żadnego interesu. Wyrobił sobie opinię na podstawie nieusprawiedliwionej krytyki ze strony biznesu.

Fic zostanie?

- Nie noszę się z zamiarem zdymisjonowania go. Czy wiecie panowie, że to jego osobiste kontakty sprawiły, że Ball Packaging Europe zdecydował się wybudować fabrykę puszek w strefie ekonomicznej na Felinie?

Czy aby na pewno jest to strefa marzeń? Mówiło się o sektorze wysokich technologii. A mamy produkcje puszek i fotelików samochodowych.

- Tak, chciałem, abyśmy ściągali przede wszystkim inwestorów kojarzonych z sektorem Hi - Tech. Krakowski Comarch był zainteresowany wejściem do Lublina, ale niestety nie zdecydował się. Cały czas zabiegamy o kolejnych inwestorów.

Zaproponowaliście inwestorom gołą ziemię, bez dróg, bez żadnej infrastruktury.

- Nie mamy i nie mieliśmy do dyspozycji żadnych uzbrojonych terenów, ale założyliśmy, że nie jest to powód, aby zrezygnować z szansy na funkcjonowanie strefy w Lublinie, dlatego teraz inwestujemy w infrastrukturę tego miejsca.

Miał po panu zostać stadion. Dwa lata temu zapowiadał pan jego budowę. Jak go nie było, tak nie ma. Są pieniądze, które trzeba wydać do 2013 r., bo inaczej przepadną miliony euro.

- Te pieniądze nie zmarnują się. Do lipca podpiszemy z marszałkiem umowę na przekazanie funduszy. Wszystko przeciąga się, bo trzeba dopiąć do końca sprawy związane z zarządem gruntu po Cukrowni, gdzie będzie stadion piłkarski. W tym miesiącu powinno się to zakończyć. Stadion zaczniemy budować najpóźniej na początku przyszłego roku .

Brzmi to jak obietnica na kolejną kadencję.

- Przecież w każdej chwili mogę zostać odwołany w referendum, które mogą ogłosić radni. Skoro nie dali mi absolutorium, to spodziewam się, że zagłosują za referendum.

Czym by się pan pochwalił w kampanii przed referendum?

- Po mnie zostanie strefa ekonomiczna, baseny nad Zalewem, które rozbudowujemy, ścieżki rowerowe. Teatr Stary już się nie zawali.

Nie pozostanie po panu auqapark.

- Nie zrezygnowaliśmy z aquaparku, ani tego projektu nie zaniedbaliśmy. Był przetarg i mamy przygotowaną gotową działkę, ale nie mamy inwestorów. Trzeba to przypisać oziębieniu gospodarczemu. Być może wejdziemy w partnerstwo publiczno-prywatne.

1 lipca będzie pan na uroczystości z głowami kilku europejskich państw. Nie obawia się pan, że przywita je odrapany pomnik Unii Lubelskiej? Nie boi się pan wstydu?

- Nie ma żadnego zagrożenia, że prace się opóźnią i stąd nie mam obawy o wstyd.

Kiedy zmieni się plac Litewski?

- Konkurs jest już przygotowany. Niedługo z nim ruszymy.

To była pana obietnica, a wszystko się wlecze.

- To nie była moja obietnica wyborcza. Sprawa pojawiło się to już po wyborach. Za nami warsztaty i dyskusja. Niekiedy takie debaty prowadzą do agresji. Dostałem setki listów, żeby utrzymać pomnik marszałka Piłsudskiego.

Tzw. Piłsudczycy pana przekonali?

- Sam doszedłem do wniosku, że nie ma sensu go przenosić. Co najwyżej przesunąć w ramach placu.

Do listy zaniedbań trzeba wpisać Podzamcze.

- Proszę mnie za to nie obarczać. Stan prawny tego miejsca to istny węzeł gordyjski. To ma się jednak wyjaśnić niebawem.

Marszałek zadeklarował, że przejmie ten teren w lipcu. Wtedy razem będziemy szukać inwestora.

Nie możecie zacząć robić tego już teraz?

- Była już wcześniej firma z Holandii, z którą rozmawiał prezydent Fic. Teraz zamierzamy odnowić te kontakty.

Jakie będzie Podzamcze?

- Będzie coś na kształt krakowskich Sukiennic dla kupców i przystanek przesiadkowy. Żadnego dworca. Do tego propozycje przygotowane przez naszych architektów, do których będzie musiał się dostosować potencjalny inwestor.


Rozmawiali Karol Adamaszek i Marcin Bielesz
Gazeta Wyborcza Lublin, 9 maja 2009 r.